Mecenasie, czy ostrzysz siekierę?

utworzone przez sie 31, 2021Toga bez wroga

Walczyłem w swoim życiu o przetrwanie, które miała mi zapewnić renta rodzinna po świętej pamięci rodzicach. Nie mogłem się dostać na psychologię, gdyż w technikum mechanicznym, które kończyłem, nie było lekcji biologii. Nie wpadłem na to, by się jej nauczyć „poza systemem” edukacji narodowej. Wstawałem o 4 lub 5 rano i – przed wyjściem do szkoły – uczyłem się do egzaminów wstępnych. Po powrocie „z budy” uczyłem się dalej, do 22.00, czasem do 23.00. Nie oglądałem w tym czasie telewizji. Nie spotykałem się ze znajomymi. Nie chodziłem „na piwo”. Od października, do czerwca (jeśli dobrze pamiętam) uczyłem się prawie non stop. Coś jak medytujący mnich. Aby przetrwać. Nauczyłem się. Zdałem! Dostałem się. Renta uratowana. Przetrwałem.

W czasie studiów, około miesiąc przed pierwszym egzaminem w sesji, wracałem do „trybu mnicha”. Uczyłem się non stop. Kabel z komputera stacjonarnego zanosiłem do sąsiadki, aby nie siedzieć w Internecie, nie grać z kolegami z sieci osiedlowej w Wormsy. Dostała przykaz, że ma mi go nie oddawać „do dnia …”. Tak też było. Okna zasłoniłem kocem, aby nie kusiło mnie podwórko. Gdy się uczyłem paliłem, gdy zdałem ostatni egzamin rzucałem fajki. Suplementowałem się jakimś reklamowanym badziewiem (dostępnym tylko w aptece), które miało wzmacniać moją koncentrację. Jadłem ogromne ilości słonecznika. Dalej walczyłem o przetrwanie, o rentę rodzinną. Po pierwszym niezdanym egzaminie (i pierwszym w ogóle), lęk wzrósł, toteż walczyłem jeszcze bardziej. Z czasem paliłem już regularnie. Studia skończyłem z wynikiem bardzo dobrym. Renta uratowana. Przetrwam!

Po studiach pierwsza praca na pół etatu – powód do wielkiej dumy z powodu pieczątki „prawnik spółki”. Później biuro doradztwa prawnego (które miało dać mi prawo wykonywania zawodu adwokata bez aplikacji, dzięki reformie Gosiewskiego), aż w końcu wielkie rozczarowanie, bo TK uchylił te przepisy. Jedynym wyjściem było zdać egzaminy na aplikację. Po co? By przetrwać rzecz jasna. I znów powtórzył się ten sam schemat. Paliłem już regularnie. Dwie paczki fajek dziennie – 40 papierosów (czujesz to?). Z czasem okazało się, że pierwszy posiłek jadłem około 16-17. Wcześniej wystarczały mi fajki. Wody zbyt wiele nie piłem, gdyż w moim domu rodzinnym nie było takiego nawyku. Za to świetnie smakowała mi parzona – rzekomo po turecku – kawa (w ciągu dnia), a wieczorem dobre, schłodzone piwko – miodowe, dębowe albo czeskie. Zdałem na aplikację za drugim razem. Przetrwam!

Byłem nawykowym pracoholikiem zanim zacząłem pracować. W czasie studiów świetnie się przygotowałem by być w życiu zawodowym na 1200%. Po co na 1200%? By przetrwać.

Jak było dalej? Pewnie możesz sobie wyobrazić. Aplikacja u bardzo szanowanego katowickiego adwokata oraz praca w spółce notowanej w 500 „Rzeczpospolitej”. W tygodniu szef, w weekend przygotowanie na spotkanie z patronem. Prawnik całą dobę, we wszystkie dni tygodnia. Po aplikacji kancelaria jednoosobowa… wspólnota biurowa… pierwszy aplikant (a właściwie aplikantka – dziękuję Nina z całego serca za to że byłaś)… wspólniczka… wspólnik… spółka partnerska… spółka komandytowa… pięciu wspólników… co najmniej pięciu współpracowników… dwa biura… start-up prawniczy o nazwie Give Me Back…

Nawyki z czasów studiów i aplikacji pozostały. Byłem ciągle w głowie, a głową ciągle w pracy. Moją jedyną tożsamością było „jestem prawnikiem”, a potem „jestem adwokatem”. W samochodzie nie widziałem tego co za szybą, bo rozmyślałem o sprawach i wykonywałem telefony. Ciągle zastanawiałem się jak rozwiązać sprawę albo czy czegoś nie zapomniałem zrobić w terminie. Nie odpoczywałem. Nigdy.

Kawa, tytoń, alkohol uśmierzały ból. Mogę na palcach dwóch rąk policzyć wyjazdy urlopowe w czasie 18 lat (rzekomej) walki o byt. A na palcach jednej ręki wyjazdy zagraniczne. Byłem ciągle w pracy, walcząc o byt, mimo że zmieniałem samochody, biura, mieszkanie na dom, a dochód sukcesywnie rósł. Ciągle rąbałem drewno prawniczą siekierą. Ja byłem tą siekierą. Prawie nigdy jej nie ostrzyłem. I dlatego musiałem powiedzieć stop. Organizm powiedział stop. Ciało powiedziało NIE. Głowa świadoma tego, że wróciłem do miłości swojego życia – psychologii i filozofii – pozwoliła się zatrzymać. Ego też skruszało, bo zaczynałem jako coach, a potem mentor odnosić pierwsze sukcesy, mieć pierwszych klientów. Do tego siły dodawało mi poczucie wysokiej kompetencji, talentu. Uwierzyłem, że mogę przetrwać bez walki i niszczenia samego siebie. Zacząłem ostrzyć siekierę. Odpoczywam, cieszę się życiem i każdym dniem. Najlepiej jak potrafię. I mimo że umysł i ciało, co jakiś czas próbują mnie namówić, bym znów zaczął gnać, by przetrwać.

A Ty? Jak ostrzysz swoją siekierę?
Dbaj o siebie. Jesteś najważniejszym człowiekiem, jakiego masz.

***

Zapraszam do dyskusji na LinkedIn: https://www.linkedin.com/posts/sornekadam_togabezwroga-activity-6838490048787283968-LGrI

 

Dziękuję Patronom na Patronite.pl: Rejentowi Michałowi S. oraz Piotrowi Łabno z Famatech. 

Prawa autorskie:

© 2021, Adam Sornek, Fundacja „Ambicje.org” 

o autorze

Adam Sornek

Nazywam się Adam Sornek, jestem certyfikowanym coachem i mentorem pracującym w modelu life&biznes oraz adwokatem nie wykonującym zawodu. Po 18 latach wykonywania pracy prawnika, odwiesiłem togę by zająć się psychologią człowieka we wszystkich jego aspektach. 

Pomagam prawnikom na rozdrożu, którzy przeżywają kryzys związany z wykonywaniem zawodu, czują się wypaleni zawodowo, nie radzą sobie z emocjami lub zmagają się z kryzysem wieku średniego.

Uczę prawników, którzy lubią swoją pracę, jak radzić sobie z codziennymi wyzwaniami w tym fachu - dzielę się wiedzą, doświadczeniem, sprawdzonymi metodami...

Prowadzę superwizję zawodową dla prawników, którzy chcą nauczyć się radzić sobie z codziennymi trudnościami natury psychicznej w wykonywaniu zawodu prawniczego.

Jestem studentem szkolenia psychoterapeutycznego
w nurcie psychologii zorientowanej na proces.  

PRACOHOLIZM I PERFEKCJONIZM CZYLI RYSY

PRACOHOLIZM I PERFEKCJONIZM CZYLI RYSY

To była czwarta sesja, czwarte spotkanie. Wiedział już jak pracuje coach, z czym to się je. Początkowy opór już zelżał, złagodniał. W jakimś sensie polubił swojego „trenera”, choć nie o trening w tym wszystkim chodziło. Zdał sobie też sprawę, że to nie jest spotkanie...

Ile masz pootwieranych drzwi?

Ile masz pootwieranych drzwi?

- Znów jestem wkurwiona - zaczęła.  - Znów … - powtórzył. - Jeszcze mnie przedrzeźniasz, nie dolewaj oliwy do ognia. - Tylko powtarzam to co mówisz i to co słyszę, abyś mogła usłyszeć siebie. Przecież ja do ciebie nic nie mam - odpowiedział grzecznie, z uśmiechem i...

Wypalenie zawodowe w pracy prawnika

Wypalenie zawodowe w pracy prawnika

Masz dość?Tak to z reguły jest. Obserwuję to od lat. Zaczęło się ode mnie, później zacząłem to widzieć - jak na dłoni - u prawie wszystkich znajomych. Nieomal wszyscy mają dość tej roboty - sądy, sprawy, rozprawy, klienci, petenci, kłótnie, spory, wojny, przepychanki,...

OJCZE, TY SKURWYSYNU! KOCHAM CIĘ!

OJCZE, TY SKURWYSYNU! KOCHAM CIĘ!

Miał sen. A może to nie był sen, tylko wszystko działo się jakby we śnie? Ciągle się zastanawiał, czy to było na prawdę, czy we śnie, a jeśli we śnie, to czy ten sen był prawdziwy, czy nie? Jednak to zastanawianie nie miało już dla niego większego znaczenia, bo czuł,...

Skontaktuj się ze mną

Zostaw wiadomość lub zadzwoń.

Telefon

tel. +48 794 15 69 61

Email

fundacja (at) ambicje.org
adam (at) sornek.pl

Adres

FUNDACJA AMBICJE.ORG
Kabacki Dukt 1 / 4, 02-798 Warszawa

KRS 0000877751 (Sąd Rejonowy dla Miasta Stołecznego Warszawy
w Warszawie, XIII Wydział Gospodarczy KRS), NIP 9512512759, REGON 387927381

Adam Sornek