Ile masz pootwieranych drzwi?

utworzone przez gru 1, 2020Toga bez wroga

– Znów jestem wkurwiona – zaczęła. 

– Znów … – powtórzył.

– Jeszcze mnie przedrzeźniasz, nie dolewaj oliwy do ognia.

– Tylko powtarzam to co mówisz i to co słyszę, abyś mogła usłyszeć siebie. Przecież ja do ciebie nic nie mam – odpowiedział grzecznie, z uśmiechem i empatią wypisaną na twarzy.

– No właśnie. Znów jestem wkurwiona. Jestem u ciebie 4 czy 5 raz, już nie pamiętam, ale nic się nie zmienia. 

– Rozumiem. Opowiedz co zrobiłaś by się zmieniło? Jak przenosisz odkrycia z naszych wspólnych sesji do rzeczywistości? – zapytał.  

***

Była napięta odkąd rozpoczęła karierę prawniczą. Najpierw spinały ją studia – trudny egzamin wstępny, a potem było już tylko gorzej. Każdy rok, każdy egzamin przynosił coraz to bardziej skomplikowany materiał, a co za tym idzie, ogrom nauki. Była ambitna, więc uczyła się o wiele więcej niż jej przyjaciółka, która zadowalała się trójkami. Zakuwała dniami i nocami. Tyle, aby na egzaminie było 4 albo 5. Poza tym jej celem – semestr do semestru – było stypendium naukowe, które mogło umilić czas pomiędzy sesjami. Kochała zakupy.

Spinała się również dlatego, że od czasów studiów nadużywała kawy, papierosów i napoi energetycznych – to wszystko zapisywało w jej organizmie – mózgu i ciele – określone strategie i wzorce. Nie pomagała też gówniana dieta. Wiadomo – kto się dużo uczy, nie ma czasu porządnie zjeść. Tak napięcie stawało się stałą, nieustępującą ani na chwilę, częścią jej życia. 

Naiwnie sądziła, że po studiach odsapnie od tego „ciśnienia we łbie”, jak to nazywała. Ale tak nie było. Dostała się na aplikację, gdzie nauki było trochę mniej, co „rekompensowały” jej inne obowiązki – praca w kancelarii, z czasem wizyty w sądach, udział w rozprawach i przyjmowanie klientów, gdy patron nie mógł, miał za dużo roboty, albo mu się nie chciało. Teraz obciążała ją nie tylko nauka, ale również codzienny stres będący wynikiem odpowiedzialności – za poziom wiedzy, za cudze sprawy, za cudze życie, za kancelarię patrona, za własny los w świecie prawników, a potem za kredyt na pierwsze auto. A że była ambitna, to starała się w trójnasób i potrójnie wszystko przeżywała. 

W końcu zdała te wszystkie egzaminy, oswobodziła się od patrona i poszła na swoje. Tu była Panią Swojego Biznesu – Panią Mecenas w kancelarii w centrum miasta. No ale za tym stało jeszcze większe napięcie. Walka o nowych klientów, starania o utrzymanie dotychczasowych, wiecznie dzwoniący telefon, kilkanaście maili czekających na odpowiedź, klienci kluczowi, którzy zawsze chcą „na już”, „na dziś”, pełny kalendarz – terminów i kolorów, lista zadań która zdawała się wyglądać, jakby była rozpisana dla czterech osób, terminy sądowe, spotkania itp. itd. etc. Była wiecznie napięta. Oddychała płytko. Ciało miała z kamienia. Od lat. A aucie odpisywała na maile, w czasie rozprawy odpisywała na maile, przy posiłkach odpisywała na maile. Na laptopie, na smartphonie, na tablecie – cokolwiek było pod ręką, odpisywała na maile. 

Funkcjonowała tak na rynku prawie 30 lat, oczywiście początkowo bez nowoczesnej technologii, co generowało mniej napięć. Była pod 50-kę. Zamożna, znana, uchodząca za specjalistkę w dziedzinie spraw rodzinnych ale … wciąż spięta, a co za tym idzie ciągle na coś lub na kogoś wkurwiona. Na sąd, na przeciwnika, na protokolanta, na aplikantkę, na sekretarkę, na księgową, na prokuratora, no i na siebie, ale o tym nie wiedziała. No i wszędzie tę złość i napięcie musiała tłumić – w końcu mecenas musi robić dobre wrażenie.   

Każdy sukces w jej życiu, każda podwyżka, każdy awans, każdy nowy klient, dokładał do istniejącego napięcia w ciele dodatkowe obciążenie. Ziarnko do ziarnka. Rósł stres, napięcie, konflikt wewnętrzny, nienawiść wobec otoczenia i nienawiść wobec samej siebie. Zamożna, z sukcesami, świetnie ubrana i doszczętnie w środku zniszczona – przez stres, płytki oddech, zatrzymane w ciele napięcia, brak radości, brak miłości. 

Nie – nie chodzi tu ani o oceny, ani o szukanie winnych tego stanu. Poprowadziła karierę tak jak umiała, jak potrafiła. Wybierała tak, jak ją nauczono albo totalnie „na pałę” bo nie miała żadnych wzorców, nie pochodziła z wieloletniej rodziny prawniczej. Była skupiona na prawie, a nie na duchowości, rozwoju, czy optymalnym i zrównoważonym życiu.

Skoro jednak przyszła, to oznaczało, że zrozumiała, wyciągnęła wnioski, chce zmiany – jakiejś zmiany. Coś zaczęło ją na tyle uwierać, że utrzymanie dotychczasowego modelu życia i pracy było już niemożliwe. Jej podświadomość informowała ją, że się wykończy i tego głosu zaczęła – mniej lub bardziej świadomie – słuchać. Przy takim wieloletnim i notorycznym napięciu wręcz pchała się do gabinetów lekarskich co najmniej kilku specjalistów. Najprawdopodobniej miała wyczerpane nadnercza – to taka prawdziwa pandemia naszych czasów, tylko nikt na nią nie zwraca uwagi, gdyż istnieją bogate grupy interesów, aby ludzie harowali tak jak harują kosztem zdrowia fizycznego i psychicznego. 

***

– Ile masz pootwieranych drzwi? – zapytał.

– Co masz na myśli? – odpowiedziała pytaniem na pytanie. Kompletnie nie wiedziała o co mu chodzi. 

– Siądź, weź kartkę papieru i wypisz sprawy które miałaś dziś do załatwienia i chcesz je dziś załatwić lub je załatwiłaś. Na osobnej kartce wypisz sprawy zawodowe, które przekładasz od jakiegoś czasu. Aż wreszcie na trzeciej kartce wypisz swoje prywatne sprawy, które masz do załatwienia i które czekają na swoją kolej.  Wypisz je wg ważności. Przy sprawach które przekładasz, napisz, od ilu dni, tygodni lub miesięcy nie mogą doczekać się na swoją kolej. Przy sprawach które dziś załatwiłaś, zaznacz te, które dotyczyły ciebie.  

Minęło paręnaście minut. Gdy pisała, była jeszcze bardziej napięta niż zwykle.

– Czego jesteś świadoma? – zapytał, gdy skończyła.

– To jakieś szaleństwo, tego jest za dużo – zaczęła płakać. Od miesięcy przekładam przede wszystkim siebie – masaże, lekarzy, badania, urlop, spotkania z przyjaciółmi, wspólne gotowanie, odwiedziny mamy, jakąś randkę, na która mam od dawna ochotę. Moje życie to ciągła praca – klienci i sprawy są najważniejsze. Stałam się niewolnikiem. Nie mam się nawet do kogo przytulić. Jedyne na co mam wieczorem ochotę, to się napić… Nie zrobiłam dziś dla siebie nic. Nie zrobiłam dla siebie nic od tygodni! – podał jej chusteczkę do nowa.

– Wyobraź sobie, że niezałatwione sprawy to drzwi. Aby otworzyć jakieś drzwi, musisz zamknąć jakiekolwiek inne. Nie można przecież naraz przejść przez dwie pary lub większą ilość drzwi. Gdy masz otwartych wiele drzwi, to o wszystkich myślisz – świadomie lub nie – jako o drzwiach do zamknięcia. To wywołuje w Tobie niekończące się napięcie i stres. Czas zacząć wybierać. Potrzebujesz ustalić ważność poszczególnych drzwi i ich wartość dla twojego życia. I potrzebujesz ustalić priorytety. Musisz poznać drogę, którą chcesz przejść przez te wszystkie drzwi.   

– Co mam konkretnie zrobić, nie rozumiem? 

– Na kolejną sesję zamknij wszystkie drzwi, które możesz zamknąć. 

– A dziś? 

– Z czym chcesz pracować, jaki masz temat?

– Chcę przestać się napinać z powodu agresywnego zachowania sędziego? Myślałam że mnie dziś szlag trafi na rozprawie. 

– A możesz to sformułować pozytywnie? Czego chcesz w zamian napięcia?

– Chcę na luzie podejść do rozprawy i sędziego, który jest uszczypliwy, złośliwy i arogancki. Cham! 

– Po czym poznasz, że jesteś na luzie? 

– Czegokolwiek sędzia nie zrobi, będę niewzruszona tzn. spokojna i wyciszona w środku. 

– A jak to poznasz i jaki ma być efekt?

– Poznam po luzie, lekkości. Efekt?

– No co ci to da, że będziesz spokojna, niewzruszona, luźna, lekka…?

– Będę miała więcej energii w ciele po rozprawie. A w domu wieczorem będę miała siły by zacząć czytać, zamiast pić drinki do północy. Będę szczęśliwa?

– Będziesz?

– Tak czuję.

– Ok. W takim razie zapraszam cię do ćwiczenia… Chodź za mną…  

***

Prawa autorskie:

© 2020, Adam Sornek, Fundacja „Ambicje.org”

Photo by Dil on Unsplash

o autorze

Adam Sornek

Nazywam się Adam Sornek, jestem certyfikowanym coachem i mentorem pracującym w modelu life&biznes oraz adwokatem nie wykonującym zawodu. Po 18 latach wykonywania pracy prawnika, odwiesiłem togę by zająć się psychologią człowieka we wszystkich jego aspektach. 

Pomagam prawnikom na rozdrożu, którzy przeżywają kryzys związany z wykonywaniem zawodu, czują się wypaleni zawodowo, nie radzą sobie z emocjami lub zmagają się z kryzysem wieku średniego.

Uczę prawników, którzy lubią swoją pracę, jak radzić sobie z codziennymi wyzwaniami w tym fachu - dzielę się wiedzą, doświadczeniem, sprawdzonymi metodami...

Prowadzę superwizję zawodową dla prawników, którzy chcą nauczyć się radzić sobie z codziennymi trudnościami natury psychicznej w wykonywaniu zawodu prawniczego.

Jestem studentem szkolenia psychoterapeutycznego
w nurcie psychologii zorientowanej na proces.  

WYCZERPANE NADNERCZA

WYCZERPANE NADNERCZA

- Mam wyczerpane nadnercza - zaczął spotkanie bez jakiegokolwiek przywitania. Znali się już wystarczająco długo. Wiedział, że jego „ostatnia deska ratunku” - jak mawiał - się nie obrazi. - Co to znaczy? - zapytał, gdyż słyszał, ale wolał się w takich sytuacjach...

PRACOHOLIZM I PERFEKCJONIZM CZYLI RYSY

PRACOHOLIZM I PERFEKCJONIZM CZYLI RYSY

To była czwarta sesja, czwarte spotkanie. Wiedział już jak pracuje coach, z czym to się je. Początkowy opór już zelżał, złagodniał. W jakimś sensie polubił swojego „trenera”, choć nie o trening w tym wszystkim chodziło. Zdał sobie też sprawę, że to nie jest spotkanie...

Wypalenie zawodowe w pracy prawnika

Wypalenie zawodowe w pracy prawnika

Masz dość?Tak to z reguły jest. Obserwuję to od lat. Zaczęło się ode mnie, później zacząłem to widzieć - jak na dłoni - u prawie wszystkich znajomych. Nieomal wszyscy mają dość tej roboty - sądy, sprawy, rozprawy, klienci, petenci, kłótnie, spory, wojny, przepychanki,...

OJCZE, TY SKURWYSYNU! KOCHAM CIĘ!

OJCZE, TY SKURWYSYNU! KOCHAM CIĘ!

Miał sen. A może to nie był sen, tylko wszystko działo się jakby we śnie? Ciągle się zastanawiał, czy to było na prawdę, czy we śnie, a jeśli we śnie, to czy ten sen był prawdziwy, czy nie? Jednak to zastanawianie nie miało już dla niego większego znaczenia, bo czuł,...

Skontaktuj się ze mną

Zostaw wiadomość lub zadzwoń.

Telefon

tel. +48 794 15 69 61

Email

fundacja (at) ambicje.org
adam (at) sornek.pl

Adres

FUNDACJA AMBICJE.ORG
Kabacki Dukt 1 / 4, 02-798 Warszawa

KRS 0000877751 (Sąd Rejonowy dla Miasta Stołecznego Warszawy
w Warszawie, XIII Wydział Gospodarczy KRS), NIP 9512512759, REGON 387927381

Adam Sornek